Moja stara/nowa KUCHNIA ;)
Jakiś czas temu opowiadałam Wam na facebook'u o mojej kuchni i o tym jak szczerze jej nie znoszę ;) choć ma nieco ponad pół roku ;)
Takie są skutki gdy po przeprowadzce okazało się, że potrzebne są cięcia kosztów i moje marzenia o szarych meblach kuchennych totalnie runęły...
Musiałam zadowolić się tanimi meblami w "dzikich" kolorach (napisałam "dzikich" bo przy moich ścianach, podłogach i dodatkach wyglądały dziko), w dodatku o stabilności i wytrzymałości tych mebli też można by pisać opowiadania ale Wam tego oszczędzę ;)
Nie myślcie, że jestem tak strasznie wybredna, choć po części to prawda, jednak znaczną rolę odgrywało tu moje samopoczucie. A z racji iż w kuchni spędzam bardzo wiele czasu to potrzebowałam tam części siebie i dobrej energii, a nie ciągłego wkurzania się ilekroć otwierałam szafkę :P
Tak więc jakiś czas temu postanowiłam własnoręcznie zmienić moje meble.
Zamiast ciemno brązowej otoczki z beżowymi frontami postanowiłam stworzyć coś bardziej eleganckiego (brąz z beżem jest elegancki, jednak totalnie nie był, na tle moich ścian w kolorze "cytrynowego tiulu" i szarych podłóg).
Zaryzykowałam i ciemny brąz zamieniłam na szarość, dzięki "DULUX - rapidry" nie był to wielki wyczyn, już po drugiej warstwie farby nie było śladu po brązie ;)
W dodatku szybkość schnięcia i łatwość malowania tą farbą to sama przyjemność.
Nad frontami myślałam dosyć długo bo cokolwiek przyszło mi do głowy to po chwili z niej wypadało, "cytrynowy tiul" ścian w pewnym momencie stał się utrapieniem. W końcu, wraz z moją mamą znalazłyśmy wzór idealny, zaryzykowałam czerń z szarym wzorem i taka też okleina pojawiła się na moich wcześniej beżowych frontach. (na zdjęciach można zobaczyć proces odkręcania frontów i przygotowywania do oklejania).
Pan Mąż pomógł mi zagospodarować przestrzeń pomiędzy meblami i przymocował tam panele ścienne, dające świetny efekt białej cegły. A także zamontował taśmę Led pod górne szafki bym, w końcu posiadała dobrze oświetlony blat (muszę tylko listwę maskującą przymocować by mechanizm "na dotyk" zakryć, bo póki co niechlubnie zwisa).
Byłam zadowolona :) .................... jakieś kilka dni :P
Ta kuchnia mimo "nowych" mebli nie dawała mi spokoju i to tak bardzo, że dnia pewnego wstałam i ruszyłam na zakupy :D
O dziwo, nie odzieżowe! ;)
Wałki, farby, tapety, kleje, nowe tkaniny na zasłony (oczywiście z ukochanego przeze mnie sklepu IKEA) itp.
No i się zaczęło!!!
Wyobraźcie sobie, że ja to wszystko zrobiłam pod nieobecność Pana Męża :)
Biedak, nieświadom niczego, pojechał w odwiedziny do mojego teścia, ja w tym czasie rozłożyłam folie, przygotowałam, farbę (tym razem zaszczycił nas "DEKORAL - alpejska biel" tylko oni posiadają tak białą biel), wyniosłam z kuchni co się dało i wzięłam się za malowanie i tapetowanie. Zasłony uszyłam już sobie kila dni wcześniej ;)
Jakie było zdziwienie Pana Męża po powrocie,` to już musicie sobie sami wyobrazić :P
Zamiast cytryny na ścianie widniała szeroko rozumiana biel.
Zamiast kolorowej ściany pojawiły się czarno białe pasy.
Zamiast zasłon w kolorowe olbrzymie guziki również ukazały się czarno białe pasy.
Zamiast zegara zawisły plakaty od QDIZAJN.
Zdjęcia, które Wam pokażę są robione zaraz po samym remoncie, więc brak w nich jeszcze wszelakich dodatków, podobnie jak nie przykręconego frontu zmywarki czy wspaniałych, szytych przeze mnie tulipanków , które wylądują w dużym wazonie na stole :)
Szczerze mówiąc namęczyłam się niesamowicie i to w pojedynkę :)
Jednak duma rozpiera mnie na wszystkie strony, po raz kolejny nikt mi nie wmówi, że kobieta to słaba płeć ;)
Zresztą zawsze powtarzam:
"Jak się chce, to wszystko można!"
Komentarze
Prześlij komentarz